Jego intrygującą obecność, odbierałem na równi z mądrym milczeniem wieży Mariackiej, Sukiennic, Ratusza. Był częścią krajobrazu mojego ukochanego miasta. Andrzejem, co przypominał młodość a wraz z nią świetność Starego Teatru, triumf tamtego kabaretu "Piwnicy pod Baranami" - ANDRZEJA WARCHAŁA wspomina Jan Nowicki.
Pański Stawrogin powinien wyglądać tak jak Andrzej Warchał, powiedział na próbie "Biesów" - reżyser Wajda. Za jakiś czas przyjrzałem się Mu w kabarecie "Piwnicy Pod Baranami". Rzeczywiście: mroczne oczy, uśmiech z odcieniem skrywanego szyderstwa, kruczoczarne włosy, smukła sylwetka. Tylko głos jakoś nie ten. Bo akcentując słowa z przesadnym krakauerstwem, nie przystawał do reszty. Z latami - naturalną koleją rzeczy - piękny chłopiec przemienił się w interesującego mężczyznę. A potem już tylko w starca, owiniętego kokonem milczenia. Starałem się zawsze, aby Andrzej był moim gościem w uroczej cukierence - "Vis-a- vis". Barman poświadczy. Może odebrałem Mu tym kawałek życia? A może tylko skróciłem drogę do - najdłuższego milczenia?. Widziałem, jak całymi godzinami przesiadywał wyprostowany nad piwem. Bez związku. Dziwne zjawisko. Pił z upodobaniem, lecz niepostrzeżenie. Kufel przed Nim a On patrzy tam, gdzie - jak pieprznął kiedy�