- Sztuka zapewne wywoła sporo kontrowersji w kwestii antysemityzmu. Są w niej również pewne religijne odniesienia, które odbiegają od utartej normy. W ramach religii dzieją się często straszne rzeczy, chcę to uświadomić publiczności. Mam tu na myśli scenę, kiedy Żyd zostaje ochrzczony, a w chwilę później umiera na zawał - mówi Tomas Svoboda, reżyser Kupca weneckiego w Teatrze Ludowym w Krakowie.
W piątek w Teatrze Ludowym zobaczymy "Kupca weneckiego" [na zdjęciu] w reżyserii Tomasa Svobody. Z czeskim reżyserem rozmawia Joanna Weryńska. Co myślisz o swoistej "czechomanii", jaka od pewnego czasu zapanowała w Polsce? - Przyznaję, zauważyłem taką tendencję. Oczywiście bardzo mnie to cieszy. Myślę, że tajemnica tej fascynacji tkwi w czeskim języku, który dla Polaków już w samym swoim brzmieniu jest śmieszny. No i w specyficznym czeskim poczuciu humoru. Czy to ono sprawiło, że wziąłeś na warsztat akurat Szekspira? - Niezupełnie. To moja pierwsza w życiu inscenizacja sztuki tego wielkiego twórcy. Propozycję jej przygotowania złożył mi Teatr Ludowy po tym, jak zrealizowałem tu "Arabską noc". Zgodziłem się, bo uważam, że sztuki Szekspira wymagają przystosowania do współczesnych realiów. W jego czasach na przykład inaczej traktowano kobiety czy Żydów. Poza tym to dla mnie prawdziwe wyzwanie artystyczne. Czym więc zaskoczy