Bodaj najgorszym, wprost feralnym, dniem minionego roku okazał się dla mnie piątek, 13 grudnia, gdy w szerszym zakresie udostępnione zostały w sieci, moje sprawozdania z granych w Teatrze Powszechnym w Warszawie, dwóch przedstawień: "Ach, jak godnie żyli" i "Diabłów" - pisze Rafał Węgrzyniak w portalu Teatrologia.info.
Natychmiast po tym, jak te teksty zostały udostępnione przez e-teatr, zastępca dyrektora Powszechnego, Paweł Sztarbowski, na Facebooku, do którego nie mam dostępu, zdeprecjonował moją recenzję "Diabłów" (na zdjęciu) z powodu pojawienia się w opisie, być może nieco dwuznacznego sformułowania - przez redakcję zresztą szybko zmienionego - jako wręcz skandaliczną i nie nadającą się do publikacji. Przez czterdzieści lat nigdy w żadnej recenzji nie uraziłem aktorów. Ale dyrekcja Powszechnego utrzymywała, że poniżyłem aktorkę, na dodatek Ukrainkę. Jednak przecież nie przypadkowo właśnie ją wyznaczono do prowokacyjnych zachowań na scenie i widowni. Zabieg ten miał zapewne przypominać historyczne - a przez to wywoływać współczesne - konflikty. Niewątpliwie w konsekwencji owego werdyktu już nie będę mógł się pojawiać na kolejnych premierach w Powszechnym, choć po "Diabłach" postanowiłem go właśnie z daleka omijać. Skąd