Nie mogę zapomnieć o spektaklu "Empty Bodies" Teatru Tańca Zawirowania, który był wystawiany pod koniec lutego w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie. Im dłużej o nim myślę, tym bardziej wydaje mi się, że to nie tylko spektakl o zagrożeniach ekologicznych i naszej destrukcyjnej postawie wobec przyrody, a praca o autorytaryzmie - pisze Sandra Wilk.
Karolina Kroczak (choreografia) pokazuje w nim nasze ukryte pragnienia i przygnębiające dążenie do dyktatury - nad własnym ciałem i nad całym światem. Mamy tutaj dwoistość ludzkiego myślenia - pierwsze opiera się na społecznym oczekiwaniu wiecznego piękna, wiecznej młodości, w efekcie którego likwidujemy botoksem "kurze łapki", podciągamy mięśnie twarzy, wypełniamy silikonem obwisłe piersi itp.; a drugie to jakaś zbiorowa znieczulica i niszczenie piękna przyrody wedle własnego uznania. Sprowadza się ten dualizm do tego, że z jednej strony chcemy poprawiać naturę w skali jednostkowej, a z drugiej niszczymy ją w skali globalnej. Choreografii "Empty Bodies" od pierwszej do ostatniej sekundy towarzyszą projekcje wideo. Jakby Teatr Tańca Zawirowania krzyczał, że już nigdy nie uciekniemy od cyfrowych wpływów. Że stało się niemożliwym funkcjonowanie bez Internetu czy bez obrazów sztucznie wykreowanych przez artystów wizualnych. I w tym cyfrowym �