„1989″ Marcina Napiórkowskiego, Katarzyny Szyngiery i Mirosława Wlekłego w reż. Katarzyny Szyngiery, koprodukcja Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie z Gdańskim Teatrem Szekspirowskim na 43. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Paweł Reda Haddad w Teatrze dla Wszystkich.
O tym teatralnym hicie napisano już wszystko (inna recenzja w portalu Teatr Dla Wszystkich https://teatrdlawszystkich.eu/widz_trebickiniepoleca-1989/).
Wspaniała, brawurowa, doskonale wyreżyserowana, zagrana, zatańczona, zaśpiewana rewia o powstaniu mitu Solidarności oraz stopniowemu rozczarowaniu prawdziwą naturą rzeczy. Do tego inteligentne teksty, rewelacyjna muzyka oraz świetne poczucie humoru i ta lekkość i błysk – sprezzatura – która charakteryzuje dzieła wybitne.
Fejk story?
Koprodukcja Teatru Szekspirowskiego i Teatru im. Słowackiego w Krakowie (partnerem produkcji jest Europejskie Centrum Solidarności) zaczyna się słodko, bardzo bajkowo. Okrutny system i biedne, patriotycznie i rodzinnie oddane, zawsze niedocenione kobiety. Wałęsa, Frasyniuk, Kuroń – dobro kontra zło. Trochę za dużo cukierkowego lukru, chociaż publiczności to nie przeszkadza, zresztą to musical a nie raport IPN. Teatralny widz potrzebuje mitu i hagiografii, pragnie czuć się szlachetnie i unosić się wysokimi wartościami, nawet jeśli na co dzień buduje korporacyjny, totalitarny kapitalizm, to scena staje się jego uzewnętrznionym sumieniem. Widzowie szaleją w rytmie muzyki i dają się zahipnotyzować aktorskim rapem. Jest w tym dużo naiwności i dobrze, bo tak ma być. To przecież Polska „wiosna ludów”, za chwilę PRL upadnie, wszyscy złapiemy się za ręce i będziemy tańczyć zjednoczeni wokół źródła. Druga część jest już inna. Postać Lecha Wałęsy czmycha po cichutku w kulisę gdy pozostali domagają się od niego prawdy. Piękna jest scena sypiącego się z góry kolorowego pyłu marzeń, a może już teraz raczej złudzeń, że wszystko się uda, że musi się udać, jak to w bajce…
Czy możemy mieć wreszcie pozytywny mit, historię, która dobrze się kończy?
Nie da się tutaj nikogo wyróżnić, bo cały zespół wykonuje doskonałą robotę. Kostiumy, scenografia, choreografia, światło – wszystko top! To przedstawienie kompletne. Tego tematu nie da się już lepiej opowiedzieć. Zespół twórców 1989 stworzył dzieło ikoniczne, porównywalne chyba tylko z kultowym „Metrem” Janusza Józefowicza. Z czystej przekory napiszę, że zabrakło mi arii operowej Wojciecha Jaruzelskiego z Davidem Rockefellerem (Jaruzelski odwiedził Rockefellera w Nowy Yorku w 1985 roku.* Ciekawe o czym rozmawiali?), oraz postaci, splecionego w tańcu z Jeffreyem Sachsem, członka partii PZPR Leszka Balcerowicza i baletu agentów CIA.**
My się dogadamy jak Polak z Polakiem
Mit „Solidarności”, jak motyl w bursztynie, został już zamknięty w przedstawieniu 1989. Bye bye PRL, bye bye korporacyjny kapitalizmie. Przed nami kolejny etap historii – wprowadzana, przez Klausa Schwaba i Forum Ekonomiczne w Davos, Czwarta Rewolucja Industrialna. Nowy totalitarny system – ekokomunizm i technokracja. Oby za trzydzieści lat powstało równie udane przedstawienie o tych nadchodzących czasach. Jeśli oczywiście nie obniży to za bardzo social creditu twórców i będą mogli nałożyć sobie kolejną porcję pysznych chrząszczy.
Smacznego!
https://www.rp.pl/historia/art3185901-jak-wojciech-jaruzelski-dogadywal-sie-z-rockefellerem
** https://www.rp.pl/plus-minus/art3094531-jak-pisano-plan-balcerowiczowi