No i znowu mam kłopot z Lupą. Drzemie we mnie jakby duże uznanie dla gustu tego młodego reżysera, ale równocześnie dręczy mnie wątpliwość, czy nie jestem zbyt stronniczy. Krystian Lupa specjalizuje się w Witkiewiczu. Witkiewicz staje się modą w teatrze, a przynajmniej modą staje się pewien wzorzec symboliki teatralnej. Lupa już kilkakrotnie realizował przedstawienia oparte na tekstach Witkacego, zbierał laury, był chwalony, budził zrozumiale zainteresowanie, bo sięgał po to, co w sztuce polskiego dramatu najtrudniejsze, z czym nie mogą sobie poradzić interpretatorzy, teoretycy teatru, filozofowie, krytycy. Postawa młodego reżysera zjednuje szacunek. Tym razem (znowu, bo raz już sięgał) sięgnął Krystian Lupa po "Nadobnisie i koczkodany" Stanisława Ignacego Witkiewicza i spektakl zrealizował w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Sztuka jest trudna, nie rozjaśnia jej sensów dość obszerny szkic Lecha Sokoła zamieszczony w programie (zresztą ci
Tytuł oryginalny
Nadobnisie i koczkodany
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości nr 14