Nie należąc do obrońców, nie chciałbym także wpisać się do obozu zagorzałych przeciwników sztuki Millera wystawionej w Teatrze Dramatycznym. Uznaję prawomocność takiego spojrzenia, które widzi w tej sztuce rodzaj wyznania pisarza opartego niedwuznacznie na doświadczeniach własnej jego biografii. Jest to poza dyskusją. Obawiam się jednak łatwej przy takim ujęciu przesady, która ów niewątpliwy osobisty ton sztuki zamieni w wątek przyprawiony posmakiem skandalu, a całą sztukę zinterpretuje w ramach pięciorzędnej psychoanalizy jako wypowiedź mieszczącą się pomiędzy ekshibicjonizmem a mistyfikacją. W pewnym sensie więc chciałbym uznać racje Autora, które prezentuje on w swej wypowiedzi zamieszczonej w programie teatralnym, chociaż owo uznanie ma charakter ściśle ograniczony, o czym niżej. Jak powiedziałem, nie widzę zasadnych powodów by redukować "Po upadku" do "historii intymno-łóżkowej" bohatera sztuk
Źródło:
Materiał nadesłany
Argumenty nr 12