W teatrach nie mija moda na adaptacje prozy powieściowej na scenę. Brak atrakcyjnych, gotowych tekstów dramatycznych? Nieufność wobec nowej dramaturgii? Lęk przed ryzykiem? Poszukiwanie pola dla swobody działań inscenizacyjnych? Być może, wszystkiego po trosze. Pewnie dla tych różnorakich racji Teatr im. Słowackiego w Krakowie wprowadził na scenę "Miniatura" "Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote'ego - w adaptacji i reżyserii Pawła Miśkiewicza, młodego, zdolnego aktora Starego Teatru (Alosza w "Braciach Karamazow" u Krystiana Lupy) i studenta III roku reżyserii krakowskiej PWST. Debiutujący profesjonalnie reżyser wyznaje, że szukał takiego tekstu, który by był aktualny, wyrażał jego pokolenie i niezbyt krepował kompozycyjnie reżyserską chęć zmierzenia się z bogatą prawdą życia: "Oczywiście, adaptacja też musi posiadać jakąś konstrukcję, ale tu ma ona szansę pozostać bardziej w cieniu". Co zaś do aktualności dzieła Capote'ego:
Tytuł oryginalny
Nadmiar efektów
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo - Dziennik Katolicki nr 190