"Towiańczycy, królowe chmur" w reż. Wiktora Rubina w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Katarzyna Niedurny w portalu Reflektor.
- I jak "Towiańczycy" w Starym? - Świetnie! - Dlaczego? - ? Ten tekst powstaje po to, by wytłumaczyć dlaczego i czy aby na pewno świetnie. Odpowiedź na to pytanie jest problematyczna. "Towiańczycy" zapisali się w mojej głowie jako seria scen, świetnych, ale niepowiązanych ze sobą ujęć. Kawałków starczyłoby na kilka spektakli. Fabuła przedstawienia budowana była wokół polskiego romantyzmu - emigracyjnego, patriotycznego, smutnego, przaśnego, podniosłego i rozpaczliwie poszukującego swojego miejsca w historii. W tle zdarzeń państwo Towiańscy - szare eminencje, na pierwszym planie - jak zawsze - Adam Mickiewicz, obok nich mniej znane i lubiane produkty systemu zapamiętane przez historię jako tło wydarzeń. Jolanta Janiczak - autorka tekstu - podważa rzeczywistość na wielu poziomach, zadaje nieoczywiste pytania, ironizuje i sprawia, że nasz polski romantyzm staje się romantyzmem ludzkim. W spektaklu dużo się działo. Akcja roz