W jednym ze swoich felietonów na łamach "Życia Literackiego" Stefan Otwinowski stwierdza ze smutkiem, iż pomimo że Kraków posiada świetną kadrę aktorską, jeżeli chce coś ciekawego zobaczyć musi się udać do... Wrocławia. Przytaczam tę wypowiedź, gdyż po obejrzeniu "Zagłady eskadry" na scenie Teatru Domu Wojska Polskiego i "Chirurga" w Teatrze Powszechnym i ja zacząłem zazdrościć mieszkańcom Stalinogrodu i Wrocławia, którzy te świetne sztuki Aleksandra Korniejczuka widzieli bez skrzywień i uproszczeń. Wiadomo, że jest rzeczą drażliwą wytykać teatrom stołecznym lepsze wykonawstwo, celniejsze zinterpretowanie reżyserskie w teatrach prowincjonalnych. Zresztą dociekania takie nie są w tym wypadku istotne. Przecież wiadomo, że teatry warszawskie mają dobrą kadrę aktorską, że teatry, które podjęły się wystawienia sztuk Aleksandra Korniejczuka, mają w swoim dorobku sporo przedstawień udanych. Wydaje mi się, że dokładna
Tytuł oryginalny
Nad tym warto się zastanowić...
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 18