EN

29.12.2004 Wersja do druku

Nachodzić się, nabiegać, naszczekać

- Można uprawiać teatr dla samego teatru, ale teatr stawiający pytania o sens egzystencji, ludzki los, gdy tyle dramatów dzieje się wkoło, zdaje się być bardzo potrzebny - mówi BRONISŁAW WROCŁAWSKI, aktor Teatru im. Jaracza w Łodzi.

Jest pan chwilę po premierze "Śmierci komiwojażera", a od 8 lat z gigantycznym powodzeniem gra monodramy Erka Bogosiana. Bilety na spektakle wciąż trzeba rezerwować z wyprzedzeniem. Czy to nie paradoks, że aby powiedzieć coś o nas samych, sięgamy po twórców zza oceanu ? - To jest paradoks, ale też skąd miała się wziąć ta dobra, współczesna polska dramaturgia, skoro moda na nią zapanowała dopiero dzisiaj? Jest jeszcze tak młoda, że musi być niedoskonała. Jest często powierzchowna, niespecjalnie zanurzona w ludzkiej psychice. Chaotyczna konstrukcyjnie, formalna. Do tego dochodzi to "zaklęte koło" - teatry jej nie grają, bo słaba, a nie ma się jak wykształcić bo mało grana. Jeszcze do tego bywa, że reżyser ją udziwni i mamy pasztet nie do zniesienia dla publiczności, też pewnie ciągle niegotowej do jej odbioru. Próbuję jednak ją popierać, gram "Toksyny" Krzysztof Bizio. Nie przygnębia pana fakt, że ,Smierć komiwojażera", dramat tak niebyw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Aktor dociekliwy

Źródło:

Materiał nadesłany

Foyer nr 6/12.2004

Autor:

Justyna Kobus

Data:

29.12.2004