"Yerma" w reż. Wojciecha Klemma w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Jeszcze przed premierą "Yermy" w Teatrze Studio Wojciech Klemm, reżyser przedstawienia, chwalił się mediom, że realizując sztukę o bezpłodnej młodej mężatce, która, by urodzić dziecko, zrobi wszystko, przekroczy wszelkie granice, wykorzysta wszelkie sposoby - podejmuje temat bardzo aktualny w Polsce dotyczący debaty o sztucznym zapłodnieniu i pozycji kobiety w rodzinie. Ale czy w ogóle taka debata z prawdziwego zdarzenia odbywa się dziś w Polsce? Ponadto bełkotliwość spektaklu nie może być potraktowana jako głos w jakiejkolwiek dyskusji. Jednak przezorny Klemm swoimi wypowiedziami dla prasy z góry narzucił mediom kierunek myślenia, że reżyser mówi w przedstawieniu o potrzebie wyzwolenia kobiety, o społecznej presji środowiska, presji ze strony jej męża, jego sióstr, otoczenia, które przeciwne jest wszelkim nienaturalnym sposobom poczęcia. Tym samym sporządził ściągawkę dla dziennikarzy. A ta ściągawka to nic innego jak siermiężna agitka