- Chcę uniknąć, bo tego nie znoszę w operze, zwłaszcza we włoskim bel canto, nachalnych uwspółcześnień, bo przecież można zrobić z Asyryjczyków, nie wiem, terrorystów, można im dać komórki, tylko po co? - rozmowa z reżyserem Krzysztofem Babickim przed premierą "Nabucca" Giuseppe Verdiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku.
To nie jest Pana pierwsza przygoda z operą? - W 1983 dopiero drugi rok pracowałem w zawodzie, kiedy otrzymałem propozycję reżyserowania "Rigoletta" Verdiego w Operze Bałtyckiej, a muszę zaznaczyć, że Verdi i Mozart to moi ulubieni kompozytorzy, jeżeli chodzi o operę. Dyrygował Wojciech Rajski, to była bardzo ciekawa współpraca. Z tym spektaklem objechaliśmy wiele miast, byliśmy w Niemczech Zachodnich i Luksemburgu. Teraz pracuje Pan nad "Nabucco". - Po premierze "Lotu nad kukułczym gniazdem" otrzymałem propozycję od dyrektora Kunca. W listopadzie rozpoczęliśmy współpracę, kostiumy robi pani Agata Uchman, młoda, według mnie świetna kostiumolog, a Mariusz Napierała, autor scenografii do słynnego musicalu "Mamma Mia" w Teatrze Roma, przygotowuje scenografię. W zimie pracowaliśmy z solistami, potem z chórem. Teraz czekamy na ustawienie dekoracji i to wszystko, co zostało przygotowane w sali prób, będziemy próbowali włożyć w dekoracje na sce