EN

11.09.2009 Wersja do druku

Nabotoksowani najlepiej wyglądają w trumnie

- Chcieliśmy w dowcipnej formie opowiedzieć o ważnym problemie. Napędzane przez media i reklamę kwestie takie jak kult ciała, sprawności i nieustanny przymus aktywności, pełnią współcześnie tak istotną rolę, że wpływają na naszą samoocenę - mówi JAKUB PRZEBINDOWSKI, autor sztuki "Botox", której premiera dziś w Teatrze Kamienica w Warszawie.

Dziś na scenie stołecznego teatru Kamienica startuje "Botox", satyra na celebryckie aspiracje rodaków. "Polska" podpytuje na ten temat reżysera sztuki Emiliana Kamińskiego oraz jej autora Jakuba Przebindowskiego. Skąd się w ogóle wziął pomysł na "Botox"? J.P.: Chcieliśmy w dowcipnej formie opowiedzieć o ważnym problemie. Napędzane przez media i reklamę kwestie takie jak kult ciała, sprawności i nieustanny przymus aktywności, pełnią współcześnie tak istotną rolę, że wpływają na naszą samoocenę. Stąd nasze kompleksy i obsesje, że jesteśmy zbyt mało twórczy, niedostatecznie atrakcyjni, a nasze życie - jeśli nie stanowi jednego wielkiego pasma sukcesów - na pewno należy uznać za nieudane. Nie zapominajmy też, że jeden z ważniejszych bodźców zaogniających nasze lęki to wszechobecny seks. Bombardowani zewsząd erotyką, żyjemy w przekonaniu, że musimy być seksowni zawsze i o każdej porze. Tytułowy botoks należy zatem rozumieć jak

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nabotoksowani najlepiej wyglądają w trumnie

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Metropolia Warszawska nr 213

Autor:

Justyna Golińska

Data:

11.09.2009

Realizacje repertuarowe