W Krzysztofie Warlikowskim jedni widzieli teatralnego skandalistę, który za wszelką cenę chce zdobywać widownię. Inni cenili go za odwagę w ukazywaniu emocjonalnych kompleksów. Przemawiała za tym wyrafinowana forma jego spektakli, estetycznie wysmakowanych i posługujących się raczej poetycką metaforą niż dosłownością. "Krum" [na zdjęciu], najnowsza premiera Warlikowskiego, zmienia wizerunek reżysera skandalisty. Nie ma tu wymyślnej erotyki. Jest za to najprościej na świecie, ale jakże przejmująco, opowiedziana historia według sztuki wybitnego izraelskiego dramaturga drugiej połowy XX wieku Hanocha Lewina. 38-letni bohater, tytułowy Krum, wraca do rodzinnego miasteczka z włóczęgi po świecie. Usiłował zrobić karierę, zostać kimś. Podróżował, szukał swego miejsca. Nic z tego nie wyszło. Teraz odnajduje świat młodości. Krewni i przyjaciele żyją w tym samym rytmie jak przed laty. Żenią się, rodzą dzieci, umierają. Patrzą z ciekawości�
Tytuł oryginalny
Na zakręcie
Źródło:
Materiał nadesłany
Twój Styl nr 5