"Zachodnie wybrzeże. Powrót na pustynię" w reż. Michała Borczucha w Teatrze Polskim. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Z dwóch dramatów, jakie Michał Borczuch przeniósł na scenę, "Powrót na pustynię" zamyka się w pozbawionym dialogów, niemal nieruchomym kadrze. Publiczność jest skonsternowana. Nie po raz ostatni - cały projekt obliczony jest na konsekwentne wybijanie nas z rytmu i utartych przyzwyczajeń Premiera w Teatrze Polskim zbiegła się w czasie z tragedią u wybrzeży Lampedusy. Z 500 uchodźców udało się uratować 150. Teraz martwi dostaną pośmiertnie włoskie obywatelstwo, żywych - według relacji włoskich mediów - czeka proces o nielegalną imigrację. I wydaje się, że Afrykę od Europy dzieli przepaść głębsza od Cieśniny Sycylijskiej, paradoksalnie - jednocześnie łatwa do pokonania. Tak to widział też Bernard-Marie Koltes, autor "Zachodniego wybrzeża" i "Powrotu na pustynię". Żałuję teraz, że tej pierwszej kilkuminutowej sekwencji spektaklu nie poświęciłam wystarczająco dużo uwagi. Skupioną wokół fortepianu grupę można było obejść