EN

1.02.1981 Wersja do druku

Na wysoką nutę

Patos to podejrzany środek wyraju. Wielu kojarzy się z demagogią, grom­ką kanonadą ze ślepych nabojów, pokazem sztucznych ogni i najgorszą poezją. Wszelka sztuka ocierająca się o patos wydaje się być nieszczera, pozerska, ufryzowana na Dzieło. Kto pi­sze i mówi z dużej litery podejrza­ny bywa o fałsz, albo kpinę. A prze­cież kiedyś było inaczej - patos przenikający strofy wierszy, monologi scenicznych bohaterów, bijący z obli­cza rzeźb i obrazów stanowił dodatek artystycznie wartościowy a niekiedy nawet konieczny. I nikt nie rozpatry­wał go z punktu widzenia szczerości - konwencja nie była przecież hańbą, a jednym z wymogów stawianych twór­cy. Chcesz mówić o rzeczach wiot­kich - mów wzniosie i z powagą. Dziś - inne gusty, inne wyobraże­nia o twórczości. Patos jest w nich synonimem artystycznej przesady i my­ślowej łatwizny. Teatralni reżyserzy strzegą się go więc jak ognia. Wolą zrealizować przedstawienie wyciszone, chłodn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na wysoką nutę

Źródło:

Materiał nadesłany

Jantar nr 5

Autor:

Artur D.Liskowacki

Data:

01.02.1981

Realizacje repertuarowe