też nie było pogody, ale było wyjście: można było schronić się w sali gdańskiego teatru, gdzie robił pogodę "Nosorożec" Ionesco w przekładzie Adama {#os#51540}Tarna{/#} (który zna doskonale nie tylko francuski i kilkadziesiąt jeszcze innych języków, lecz także polski, co się nie wszystkim tłumaczom zdarza!), w reżyserii Zbigniewa {#os#871}Hübnera{/#}. Tego ostatniego wessał stołeczny elektrolux, ale zdążył jeszcze w Gdańsku wyreżyserować tę sztukę, zawieźć ja na festiwal toruński i zagrać w niej ponadto główną rolę na zmianę z Bogimiłem {#os#6173}Kobielą{/#}). Rozczarowanie spotkało wszystkich przyzwyczajonych do traktowania Ionesco jako programowego skandalisty, zależnego w gruncie od obiegowych przyzwyczajeń i utartych chwytów teatralnych, którym przeciwstawiał się z denerwującą pedanterią, zaliczając do nudnych banałów wszystko, co łączyło teatr z pozascenicznymi troskami widzów. Tymczasem "Nosorożec"
Tytuł oryginalny
Na Wybrzeżu
Źródło:
Materiał nadesłany
Świat Nr 32