- Maja Komorowska powiedziała, że mamy rozwijać się jako ludzie, umieć czuć, kochać. Wtedy staniemy się lepszymi aktorami. Gorzej, że szkoła nie daje na to szans, bo zarzyna piłowaniem warsztatu - z absolwentami państwowych szkół artystycznych rozmawia Jacek Wakar w miesięczniku "Teatr".
JACEK WAKAR Szkoły teatralne bywają wspominane przez ich absolwentów jako miejsca dające na czas studiów kokon bezpieczeństwa. A z drugiej strony zapewniają poczucie wspólnego lotu, zespołowej gry do jednej bramki. RADOMIR ROSPONDEK Tak, szkoła daje poczucie bezpieczeństwa. Przez cztery lata jesteśmy razem, każdy ma role, pracujemy. Dopiero potem następuje zderzenie z rzeczywistością. Po trzech latach po ukończeniu studiów czasem wydaje mi się, że to był niesamowity sen. Ludzie i chwile zlewają mi się w jedno, choć wszystko dokładnie pamiętam. Dzisiaj mam ze szkołą związane raczej oniryczne wspomnienia. WAKAR Dla Was też szkoła była jak sen? JULIAN ŚWIEŻEWSKI Raczej koszmar... Szkoła jest oderwana od życia i studentów odrywa od życia. Nie daje szansy na prawdziwe zetknięcie ze światem, a nawet teatralnym środowiskiem. Cały czas spędzamy ze sobą i naszymi profesorami, można poczuć się, jakbyśmy byli na siebie skazani. Na coko