"Świetliki" w reż. Roberta Drobniuchna w Białostockim Teatrze lalek. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
U lalkarzy - istne czary-mary. Iskrzy zakochana Biedronka, Świetlik skacze, scena mieni się kolorami. Dorośli patrzą z zachwytem, cóż dopiero dzieciaki. Białostocki Teatr Lalek zawsze miał świetnych oświetleniowców. Ale takich cudów, jakie teraz wyczarował światłem, dawno tam nie było. Jak przystało na "Świetliki" (bo tak się najnowszy spektakl nazywa), świetlne efekty są tu najważniejsze. Świeci wszystko - i to jak! Lampki na wdziankach głównych bohaterów iskrzą, gdy tymiż targają emocje. Światło, mieniące się kolorami, rozlewa się na ścianach, zwiastując przemianę pór roku. Światło też, a raczej to, co z nim wyczyniają lalkarze, wprawia widzów w stan rozmarzenia. W efekcie, wychodząc po spektaklu w breję, nie ma się nawet skwaszonej miny - moc "Świetlików" jeszcze trzyma. Całość to ładne cacko, z którego może nic nadzwyczajnego nie wynika, ale też i nie musi. Po prostu cieszy - a już oko w szczególności. Biedronka