"Zbrodnię i karę" w adaptacji i inscenizacji Andrzeja {#os#2589}Wajdy{/#} zapowiadał Krzysztof {#os#17386}Domagalik{/#} na tych łamach jako spektakl-legendę i miał oczywiście rację. Miał też rację krakowski ośrodek tv przenosząc rzecz całą z desek sceny na szklane ekrany prawie bez zmian, jeśli nie liczyć wykreślenia sceny przedostatniej (okazywanie publiczności dowodów rzeczowych) i przeniesienia ostatniej w plener. Tak miało być, tak trzeba robić, takie przedstawienia powinni oglądać wszyscy. Ale dla mnie ta legenda, częściowo przynajmniej, "podumarła". Bo co to za legenda bez kobiety? Zauważcie - jaki stary motyw: jawnogrzesznica lepsza od grzeszników skrytych, oczyszczająca jakiś okruch świata chociaż z obłudy. I jaki trwały! Wykorzystują go choćby westerny - te mity o powstawaniu pewnej cywilizacji. W ogóle mity, sagi, wszelkie opowieści o Początku, o Oczyszczeniu, o Narodzinach, o Zmartwychwstaniu - nie mogą obejść się
Tytuł oryginalny
Na szkle pożegnane
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena