Zdarzają się czasem w naszej TV okresy, które zasługują na miano bezbarwnych. Poszczególne punkty repertuaru tygodniowego są wprawdzie skrzętnie wypełnione, cóż, kiedy wrażenie ogólne pozostaje raczej nijakie, w pamięci telewidza nie rysuje się żywiej żaden program. Ubiegły tydzień na szklanym ekranie - co godzi się podkreślić - nie tylko do takich nie należał, ale wprost przeciwnie, odznaczał się różnorodnością, dostarczył też odbiorcom wielu wrażeń. Dodajmy - różnego typu.
Ale po kolei. Wypada zacząć od "Eureki", którą po raz pierwszy transmitowano przez Interwizję. Rzecz warta była zresztą rozgłosu ze względu na błyskawiczne rozmowy przeprowadzone z uczestnikami Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego na temat przypuszczalnego terminu lotu człowieka na Księżyc. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się na Interwizję już w poprzednim programie tego magazynu - był zgoła rewelacyjny! (że przypomnę choćby zdjęcia Srebrnego Globu). No, ale lepiej późno niż wcale. Dość sensacyjnie wypadło też w bieżącej "Eurece" doświadczenie z królikiem, pozostające na pograniczu cybernetyki i medycyny. Była to jednak raczej sztuka dla sztuki - nie wyjaśniono bowiem, jakie to ma znaczenie dla człowieka, a ściślej dla medycyny praktycznej. Wydaje się też, że przy tego typu "eksportowym" programie, obliczonym na masowego widza, inż. arch. Jankowski - mówiąc o nowym centrum Warszawy - posługiwał się zbyt specjalistycznym językiem