EN

12.10.2004 Wersja do druku

Na symbolicznej ławeczce

"Antygona w Nowym Jorku" w reż. Tomasza Piaseckiego w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Recenzja Marty Pisery w Głosie Koszalińskim.

Bezdomni śmierdzą. Brudem, moczem, denaturatem, śmieciami, w których grzebią. W kąty klatek schodowych, piwnic, starych ruder wgryzają się jak szczury. I tak jak szczury budzą obrzydzenie wśród czystych obywateli. Nielicznym udaje się dostrzec w nich ludzi. Koszalińska premierą "Antygony w Nowym Jorku" wygrzebała z mojej głowy sylwetki bezdomnych, z którymi kiedyś rozmawiałam i tych, których z obrzydzeniem omijałam szerokim łukiem. Ludzi żałosnych, ciekawych, obrzydliwych, wzruszających, biednych, smutnych, ciekawych. Czy to przedstawienie coś zmieni w moim życiu? Pewnie nie. Niestety. Nie zrozumiałam żartu z roześmianym pod nosem "bezdomnym" siedzącym w dniu premiery przed teatrem z kartką: "Zbieram na bilet". Miał być śmieszny? Intrygujący? Nie był, bo kilka minut później na scenie teatru rozpoczęła się sztuka, która miała uświadomić najedzonym, odświętnie ubranym politykom, przedstawicielom bogatych firm - dramat bezdomnych. Miała

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Koszaliński nr 238/9-10.10.

Autor:

Marta Pisera

Data:

12.10.2004

Realizacje repertuarowe