- Każda rola jest dla mnie wyzwaniem, bez względu na to, czy jest duża, czy mała. W każdą z nich wchodzę całą sobą. Lubię role dramatyczne i skomplikowane psychologicznie. I takie zadania chciałabym otrzymywać w teatrze i mieć w nich możliwość przekraczania siebie. Iść w każdej z nich krok dalej - mówi AGNIESZKA WIĘDŁOCHA, aktorka Teatru im. Jaracza w Łodzi.
Mimo że jest dopiero pierwszy rok po dyplomie w łódzkiej PWSTFiT V, zagrała w czterech filmach kinowych i w trzech serialach (aktualnie oglądamy ją w "Klubie szalonych dziewic" i w "Czasie honoru"). Na premierę kinową czeka film "Komisarz Blond i wszystko jasne" (rola Julii). W Teatrze im. S. Jaracza jest po premierze "Dybuka" (główna rola kobieca Lei) [na zdjęciu]. Jak czuje się pani w magicznym świecie wykreowanym w "Dybuku" przez reż. Mariusza Grzegorzka? - Jest to specyficzny i bardzo trudny świat teatralny, ale czuję się w nim bardzo dobrze. Co prawda ja ten świat nie do końca rozumiem, ale chyba nie chodzi o to, żeby go rozumieć, lecz czuć. Zresztą, gdybym wszystko w nim poznała i wiedziała, to może nie byłby już taki magiczny, lecz zracjonalizowany jak nasze życie. Kreuje pani w "Dybuku" bardzo trudną, wyczerpującą psychicznie i fizycznie rolę. Ile kosztowało panią zmaganie się z postacią Lei? - Było to niełatwe, ale fascynujące. Odd