"Śmierć i zmartwychwstanie świata" w reż. Eweliny Marciniak w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Autor i reżyserka chcieli zapewne pokazać kondycję współczesnego człowieka - wykorzenionego, wrzuconego w nieprzyjazny świat. No i pokazali, ale ta diagnoza okazała się niezbyt ciekawa. Głównym bohaterem jest bezimienny Mężczyzna (Roman Gancarczyk), którego monologiem rozpoczyna się spektakl. Jedynym dobytkiem Mężczyzny jest walizka, która już straciła pierwotną wartość (podobnie jak całe jego życie). W walizce - jak opowiada - są banknoty wywiewane przez dziurę przez wiatr. O banknoty walczą dzieci, okradane następnie przez kolejne dzieci. Taka jest kolej rzeczy w systemie, w którym żyjemy? Zapewne, bo o "uwikłaniu jednostki w bezduszny system" (cytat z programu) będzie tu mowa. Punkt wyjścia ciekawy - sytuacja kogoś, kto odciął się od dotychczasowego życia, ma dziwne poczucie wolności, a jednocześnie wyostrzone spojrzenie na to, co go otacza. Mężczyzna wynajmuje mieszkanie od Wynajmującego (Katarzyna Krzanowska), kobiety w różowej