W prapremierowej w Polsce inscenizacji zielonogórskiej (pisałem tu o niej kiedyś) grano niepokojącą balladę o dziwnej zbrodni - z dystansem, z jazzowymi przerywnikami. W Dramatycznym Paweł Łysak chciał mieć, jak się zdaje, co innego: psychologiczno-symboliczną tragedię współczesną: z przezywaniem, z wielką metaforą. I w rezultacie diabli wzięli melancholię sztuki Bernarda-Marie Koltesa, jej czarny żart, jej niepokojące znajdywanie czarnych nie straszliwe banały - bo tak brzmi retoryka "Roberta Zucco", jeśli brać ją bez żadnego nawiasu. Przykrą klęskę poniósł Mirosław Guzowski w roli tytułowej. Danuta Stenka i Aleksander Konieczna złożyły poprawne całostki z ćwiczonych już gdzie indziej elementów - a można było liczyć na wiele więcej. Cóż robić...
Tytuł oryginalny
Na scenie. Roberto Zucco (Teatr Dramatyczny - Warszawa)
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 8