EN

10.02.2011 Wersja do druku

Na Romana Pawłowskiego (I jego artykuł "Ten straszny prywatny teatr")

Od jakiegoś czasu - chociaż równie dobrze moglibyśmy napisać - do jakiegoś czasu - mieliśmy bardzo przyjemny sen. Nasz sen był snem drogi: robimy z Jeremim trasę zaczynającą się w Gdańsku przez Szczecin, Olsztyn, Białystok, Rzeszów, Ełk, Legnicę, Lublin, Zieloną Górę, Tarnów, Zakopane, Elbląg, Słupsk, Warszawę i wszystkie miasta w Polsce i w każdym z nich przejeżdżamy obok dotowanego przez państwo, publicznego teatru. A przynajmniej publicznej instytucji kultury - piszą Strzępka&Demirski w swoim felietonie w Krytyce Politycznej

Sen przyjemny dla nas, dla wielu naszych przyjaciół i dla naszych nieprzyjaciół. Dla całej masy ludzi, których nie znamy osobiście, bo ciężko jest znać osobiście wszystkich Polaków. Sen był też przyjemny dla Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. A także dla lewicowców mieszkających w państwach ościennych. Co prawda brytyjscy dramatopisarze, którzy piszą dla brytyjskich, wspieranych przez Art Council teatrów, twierdzą, że publiczne opowiadanie o snach jest sprawą błahą i zabierającą przestrzeń tego, co najważniejsze, czyli zbiorowości, ale akurat nasz sen dotyczył sprawy społecznej. Nasz sen był snem drogi: robimy z Jeremim trasę zaczynającą się w Gdańsku przez Szczecin, Olsztyn, Białystok, Rzeszów, Ełk, Legnicę, Lublin, Zieloną Górę, Tarnów, Zakopane, Elbląg, Słupsk, Warszawę i wszystkie miasta w Polsce i w każdym z nich przejeżdżamy obok dotowanego przez państwo, publicznego teatru. A przynajmniej publicznej instytucji kultu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na Romana Pawłowskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Krytyka Polityczna online

Autor:

Strzępka&Demirski

Data:

10.02.2011