Torunianie mogli wczoraj wieczorem w fosie obejrzeć wielkie muzyczne widowisko "Krzyżacy". Spektakl nie jest przedstawieniem historycznym, lecz współczesną rock-operą, widowiskiem utrzymanym w mrocznej, czarno-białej stylistyce. W ramach obchodzonego w naszym mieście Roku Pierwszego i Drugiego Pokoju Toruńskiego, prezentacja rock-opery miała szczególny charakter. Tylko toruńska publiczność usłyszała zamykający dzieło utwór "Zapewne nie ostatni raz", napisany specjalnie na tę niecodzienną okazję i wykonany przez Artura Gadowskiego, odtwórcę roli króla Jagiełły - pisze Anna Krzesińska w Nowościach.
W Toruniu zaprezentowano pierwszą polską rock-operę z udziałem czołówki krajowych artystów. O tej niezwykłej artystycznej przygodzie opowiedział nam jeden z aktorów Jacek Lenartowicz oraz reżyser spektaklu Marcin Kołaczkowski. Pierwszy z panów gra Maćka z Bogdańca. Z tą rolą wiąże się dość zabawna historia. - Kiedy zadzwonił do mnie reżyser i złożył mi propozycję zagrania w "Krzyżakach", to pomyślałem sobie, że zaproponuje mi rolę Zbyszka. Na co on stwierdził, że trochę czasu upłynęło i Zbyszek jest zajęty. Ale Maciej był przecież bardzo stary - opowiada ze śmiechem pan Jacek. - A poważniej to powiem, że to dość rewolucyjne przedstawienie. To pierwsza polska rock-opera i jest inaczej grana. Odgrywamy rolę jakby marionetek, które są uruchamiane muzyką. Co ciekawe nie mówimy na scenie, ale odtwarzane są nasze słowa nagrane wcześniej. Nadmienię, że rolę narratora kreuje tu, niestety już śp., Krzysztof Kolberger, którego to by�