"Słoneczni chłopcy" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - dodatku Kultura.
W "Słonecznych chłopcach" w warszawskim Teatrze Powszechnym udało się zmarnować potencjał Franciszka Pieczki i Zbigniewa Zapasiewicza, a wyborną komedię zamienić w serię słabych gagów. "Słonecznych chłopców" Neila Simona mieliśmy oglądać w Powszechnym bodaj w lutym, ale do premiery nie doszło. Teatr miał do wyboru: zrezygnować z tytułu i ról dla swoich gwiazd albo podjąć próbę wskrzeszenia spektaklu. Reanimacji podjął się Maciej Wojtyszko - reżyser biegły w podobnym repertuarze, w dodatku znany z tego, że umie okiełznać na scenie nawet największe osobowości, a przynajmniej zdobyć ich szacunek. Efekt jego działań można określić lakonicznie: operacja się udała, ale pacjent zmarł. Udała się, bo "Słoneczni chłopcy" są na afiszu Teatru Powszechnego, publiczność zwabiona nazwiskami Zapasiewicza i Pieczki na afiszu może ustawiać się w kolejkach po bilety. A skoro już je kupi, na przedstawieniu będzie klaskać. Bo tak wypada - w końcu