W metaforze "Powierzchni" Szymona Wróblewskiego skupia się kilka zasadniczych problemów dotyczących dziewięciu tekstów składających się na Antologię nowego dramatu polskiego "Echa, repliki, fantazmaty" - pisze Jakub Momro w Didaskaliach.
"Powierzchnia" Szymona Wróblewskiego, jedna z najciekawszych sztuk pomieszczonych w Antologii nowego dramatu polskiego, rozpoczyna się od ironicznej propozycji skierowanej do odbiorcy: drogi czytelniku uratuj postacie od chorej wyobraźni autora weź do ręki przyrząd piszący postaw/kropki przecinki nawiasy i inne znaki przestankowe wstaw duże litery a nawet więcej opuść granice swoich przyzwyczajeń i stwórz własne znaki przestankowe przecinkostopy mnogonawiasy stokropki tylko w ten sposób wyznaczysz pewne granice powierzchni (s. 301) Określenie "granice powierzchni" to trafne - jak sądzę - podsumowanie prezentowanych w tomie dramatów. Nie chodzi w tym miejscu o wskazywanie różnic pomiędzy poszczególnymi tekstami, raczej o jakąś nadrzędną, choć - rzecz jasna - tymczasową kategorię interpretacyjną. W metaforze powierzchni skupia się kilka zasadniczych problemów dotyczących dziewięciu tekstów składających się na Echa, repliki, fantaz