"Kultura w Pradze woła o pomoc! Liczy się głos każdego, kto nie chce pozwolić, aby Praga zmieniła się w Disneyland" - apelują prascy dziennikarze. Pomóżmy braciom Czechom, jesteśmy im to winni. Może w zamian pomogą nam przekonać władze Warszawy, żeby przestały dotować przedsiębiorstwa rozrywkowe, takie jak Roma, Syrena, Komedia czy Kwadrat, które od dawna powinny być sprywatyzowane - pisze Roman Pawłowski w felietonie z cyklu "Kronika wypadków kulturalnych".
W rocznicę 1968 r. czeska Praga znów potrzebuje pomocy. Tym razem nie chodzi o inwazję Armii Radzieckiej, ale inwazję komercji. Jak donosi tygodnik kulturalny "A2", praskim teatrom artystycznym grozi likwidacja lub zamiana w przedsiębiorstwa rozrywkowe. Wszystko za sprawą reformy finansowania kultury realizowanej przez prawicowe władze miejskie z partii ODS. Według nowego systemu najwyższe dotacje dostaną teatry, które sprzedają najwięcej biletów, wartość artystyczna przedstawień nie będzie brana pod uwagę. W praktyce oznacza to, że z pieniędzy publicznych finansowane będą sceny o największej pojemności widowni i z największą sprzedażą - to znaczy prywatne sceny musicalowe i lalkowe odwiedzane głównie przez turystów. Nowe przepisy pozwalają także dowolnie zmieniać program i przekształcać miejskie teatry. Podobno na miejscu jednej ze scen ma powstać luksusowy parking. Teatry artystyczne, które otrzymywały dotąd kilkuletnie granty, mogą nadal