"Dziady" w reż. Michała Zadary w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Jacek Łukasiewicz w Odrze.
Coś się wyprawia na pograniczu życia ziemskiego i pośmiertnego zaświatowego bytu, istnienia realnego i istnienia tylko w pamięci (która przez obcowanie ze zmarłym staje się "świętą pamięcią"). Chodzi o niemożność oderwania się od ziemi, od niejasnych, cząstkowych uwikłań w jej materię. O tych sprawach młody poeta wileński napisał niewielką teatralną sztukę, pierwotnie miał to być rodzaj opery, z ariami i recitativami. Krył się - niedawny tłumacz wolnomyślnego Woltera - za ludowy obrzęd (przesąd? zabobon?) i za teatralną formę śpiewaną. Sam nie wiedząc: wierzy czy nie wierzy w duchy i w zaświaty... Ale go to przecież nurtowało także, gdy przekształcał w utwór dramatyczny swoje miłosne triumfy i klęski, pisząc kolejną sztuczkę ("Dziadów" cz. IV), którą powiązał z tamtą pierwszą. Adam Mickiewicz trafił w latach dwudziestych XIX wieku na swój czas. Jego życie i śmierć stały się później przedmiotem wielu narracji, był zre