Reżyser konsekwentnie uwydatnia istotną u Becketta opozycję podmiot-przedmiot - o "Końcówce" w reż. Arkadiusza Klucznika w Teatrze im. H. Ch. Andersena w Lublinie pisze Katarzyna Piwońska z Nowej Siły Krytycznej.
Teatr im. H. Ch. Andersena w Lublinie przygotował kolejny, a pierwszy w tym sezonie spektakl skierowany do widzów dorosłych: był to skok na głęboką wodę, bo Arkadiusz Klucznik - dyrektor i reżyser w jednej osobie - sięgnął po "Końcówkę" Samuela Becketta. Trudności nastręcza już sama lektura dramatu pozbawionego klasycznie rozumianej akcji - wręcz jawnie ignorującego ten wyznacznik rodzajowy. Przełożenie tekstu na język teatru jest tym bardziej skomplikowane, że na straży poprawności stoi Towarzystwo Beckettowskie, które z jednej strony wiąże inscenizatorom ręce, z drugiej jednak prowokuje do intensywnej i kreatywnej pracy, by te nałożone więzy nieco poluzować. W jakim kierunku zmierza realizacja lubelskiej sceny lalkowej? Scenograf (i projektant kostiumów zarazem) Maciej Chojnacki wykreował dla bohaterów przestrzeń przywodzącą na myśl piwnicę, w której przetrzymuje się niepotrzebne już nikomu rzeczy - głównie szarobure ubrania ułożone