Jakiś mądry facet napisał, że dobry reżyser to taki, który potrafi ze starych pomysłów wyczarować nową jakość. Nie wiem eczy jest jakikolwiek pomysł, z którego jeszcze teatr nie skorzystał, Zygmunt Hübner zdecydował się posłużyć planem filmowym pełniącym w jego spektaklu rolę w adaptacji powieści Romana Bratnego .
Wchodzimy więc do hali zdjęciowej i nie wiemy czy w pierwszym rządzie rozglądać się za twoim miejscem, czy też pogapić się na . Lwia część widowni, przynajmniej przez moment przypatruje się krzątaninie na planie. Spektakl rozwija się w sposób niezauważalny. Od prywatnych rozmów aktorów- , przez głośne komendy do personelu technicznego, by wreszcie rozwinąć się w sagę rodziny Jerzmanów. Oczywiście owa saga jest pretekstem do pokazania różnych postaw współczesnych Polaków. Nie chciałbym się jednak nad tym zatrzymywać, bo ani obojętność mojej impresji, ani pośpiech z jakim wystukuję ją na maszynie na to mi nie pozwalają. Chciałbym w tych paru zdaniach, oddać honory robocie teatralnej, która tym wypadku zasługuje na szczególne uznanie. Mądry, bardzo przemyślany scenariusz Zygmunta Hübnera pozwala mu w sposób filmowy poruszać się w czasie. Sytuacje wydają się bardzo naturalne. Na co w równym stopniu, zapracow