EN

2.05.2006 Wersja do druku

Na Mont Bumcykcyk

"Kordian" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Gdy kreujący rolę Szatana Feliks Szajnert mówi - sine farby na twarzy jego i na wieńczącym głowę "pirogu" wolno blakną. Przynajmniej tak się zdaje. Z każdym wypowiedzianym słowem Juliusza Słowackiego nos Szajnerta, broda Szajnerta, policzki Szajnerta, czoło Szajnerta i uszy Szajnerta jakby odzyskują ludzką barwę. Kolor "piroga" normalnieje. Na czas brzęczenia zdań "Kordiana" Szatan Szajnerta przestaje być własną karykaturą jasełkową, co to dzieciarnię do śmichów-chichów na zapadłych wsiach doprowadza. Zapisałem wahliwe słowo jakby, gdyż w istocie czy Szajnert gada, czy milczy - zawsze siny jest na licu, śliwkowy niczym topielec jeziora pijackich nosów. Obiektywnie - zawsze. Rzecz jednak w tym, że gdy gada - siność charakteryzacji i "piroga" przestaje mieć znaczenie. Oddala się. Nie drażni. Niknie jej pusta tandetność. Nie uwiera swą zbędnością. Człowiek słucha i ręką macha: aaa, niech już sobie odpustowa siność będzie... Ot, zwycz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na Mont Bumcykcyk

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 102

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

02.05.2006

Realizacje repertuarowe