A gdzie Konrad? Kaliskie "Dziady", które widziałem w ubiegłym sezonie, nie miały właściwie Konrada. Nie mają go również poznańskie po wznowieniu. Michał Kaleta nie wie, co zrobić z nogami, rękami, nie potrafi powiedzieć improwizacji tak, aby ciarki szły po plecach. Prawie łza mi się w oku zakręciła, kiedy zobaczyłem na scenie Pelikana - Piotra Zawadzkiego, który przed wielu laty w tym samym Teatrze Polskim stworzył kreację Konrada, która mogła się równać z najlepszymi w historii inscenizacji dramatu Mickiewicza. Oglądając poznańskie "Dziady" Macieja Prusa pomyślałem sobie: szkoda tak interesującej inscenizacji dla tak nieciekawych aktorów. Gdyby nie Janusz Stolarski - Ksiądz Piotr, Witold Dębicki - senator i tancerze Polskiego Teatru Tańca, wyszedłbym z przedstawienia i nikogo nie pamiętał. Prus co jakiś czas wystawia "Dziady". Za każdy razem odpowiada jakby na zapotrzebowanie czasu. Czy takie jest zapotrzebowanie chwili, aby Konrad był zwy
Tytuł oryginalny
Na księdza Piotra i Senatora
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 228