Utalentowany reżyser i nieodżałowana, Lidia Zamkow powiedziała kiedyś, że jej myślenie o teatrze to myślenie obrazami. Gdyby wyobraźnia jakiegoś widza również posługiwała się obrazami, to w czasie spektaklu sztuki Throntona Wildera "Nasze miasto" mógłby "oczyma duszy" zobaczyć - rękę. Rękę zatrzymującą i wyciszającą dla widowni zgiełkliwą codzienność. Wilder opowiadając o małym mieście w głębi Stanów Zjednoczonych zwraca uwagę widowni na dwie rodziny. Przeciętne, zwyczajnie potraktowane przez los. Zarobkowali, uczyli się sprzątali. Ktoś się ożenił, ktoś przedwcześnie umarł. Autor prezentuje swoje postaci z sympatia z odrobiną ironii, a już na pewno z humorem. "Nasze miasto" owiewa nutka nostalgii, dość szybko naprowadzającej widza na ogólniejsze refleksje, na myślenie i odczuwanie. Sztuka ukazuje i dalszą perspektywę. Wilder sięga w drugim akcie poza widnokrąg widzialnego świata. Ujawnia, narzucając myślen
Źródło:
Materiał własny
Słowo Powszechne nr 77