"Mewa" Teatru Kretakor z Budapesztu na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.
W Toruniu poniósł klęskę teatr polityczny, zwyciężył - psychologiczny. Zawiedli wszyscy. Nawet słynny Jan Fabre ze swoim "Aniołem śmierci", który okazał się teatralnym niewypałem. Honor teatru podczas tegorocznego festiwalu Kontakt uratował Arpad Schilling swoją genialną inscenizacją "Mewy" Czechowa. Największą atrakcją, czy może wręcz głównym daniem tegorocznego Kontaktu, miał być występ teatru Troubleyn z Antwerpii. Słynny Jan Fabre, znany z bezkompromisowości teatralnych działań, od kilku lat przygotowywał widowisko, które miało wstrząsnąć widzem, zmusić go do zastanowienia się nad misterium ludzkiego odchodzenia. "Anioł śmierci" w otoczeniu czaszek, piszczeli i wyschniętych mumii z anatomicznego muzeum okazał się nijaką w smaku zupą na starych kościach. Zapach starzyzny unosił się także nad przedstawieniem "Trzech sióstr" z wileńskiego Teatru Małego w reżyserii Rumasa Tuminasa. Zawiódł etatowy faworyt festiwalu, czyli Oskar