"HollyDay" w reż. Michała Siegoczyńskiego z Teatru Studio z Warszawy na VII Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Katarzyna Bogucka w Nowościach.
Bydgoski Festiwal Prapremier nabiera tempa. Raz bawi, raz wzrusza, ale też prowokuje do ziewania. Gdyby przepis na udany spektakl składał się ze zmiksowania paru piosenek i kilku wielkich nazwisk w obsadzie, mielibyśmy co wieczór ekstazę. A tak... Od czasu do czasu następuje ostry zgrzyt, bo we wtorek część widzów ziewała i kiwała się ze znużenia na niewygodnych operowych krzesłach. Marazm ów zapanował podczas prezentacji Teatru Studio z Warszawy. Przedstawienie zatytułowane "HollyDay" właściwie już na poziomie promocji zostało nieco "spalone". Otóż w drukowanych i internetowych zajawkach do warszawskiej prapremiery padły hasła: Truman Capote, "Śniadanie u Tiffaniego", w tle mignęła też wdzięczna postać Audrey Hepburn. Nie ma nic gorszego niż zaprogramowanie widzów na określony schemat. Rodzą się potem niepotrzebne porównania i wreszcie rozczarowanie. Otóż "HollyDay" nie jest ani kontynuacją losów bohaterów "Śniadania u Tiffaniego", a