Do laboratorium, sali operacyjnej, czy też gabinetu dentystycznego porównać można by to, co znajduje się po drugiej stronie krat. Po drugiej od widza. Mowa o "Pragmatystach" Witkacego przywiezionych do Zakopanego w ramach ZPA.
O teatrze Krystiana Lupy zwykło się mówić: autorski. Bo i wszystkie spektakle, jakie dotychczas zrealizował są właśnie autorskie. Bardzo osobiste, prywatne niejako. I choć niejednokrotnie bardzo lojalny bywał wobec autora sztuki, jak na przykład w stosunku do Witkacego, to zawsze jednak literaturę tę przetwarzał poprzez własną wizję, własne widzenie świata. I tak tez się stało przy "Pragmatystach". Reżyser konsekwentnie wybiera tu poetykę symbolistyczno-ekspresjonistyczną w tej konwencji buduje spektakl. Ale i dla siebie znajduje w nim miejsce stając się głównym animatorem. Podczas spektaklu bowiem reżyser siedząc w rogu przy stoliku, jakby między sceną a widownią, wystukuje palcami na blacie stolika rytm przedstawienia. Na scenie zaś oddzielonej od widowni kratą odbywa się osobliwy rodzaj seansu. Te kraty to klatka, w której zamknięci są aktorzy, czyli postacie sztuki. Wyposażenie wnętrza-klatki w fotel dentystyczny, kanapę lekarską, matera