Domek myśliwski na wsi, alkohol, tytoń, niedbały przyodziewek, bałagan i spokój: żadnych bab, gderania i komenderowania. Oto męska sielanka. Żeby jeszcze kac tak nie dokuczał... Niestety, błogą ciszę przerwie najazd pań z kuframi, tobołami, służącymi, psami, kotami, ptaszkami i matrymonialnymi intrygami. Z takiej wizyty wyniknąć mogą wyłącznie kłopoty. Tak w 1825 r. wyobrażał sobie relacje damsko-męskie Aleksander hrabia Fredro. Po obejrzeniu najnowszej wersji "Dam i huzarów", przygotowanej w Teatrze Powszechnym, można odnieść wrażenie, że nic się w tej mierze nie zmieniło. Kobiety i mężczyźni to dwa odrębne światy. Ewentualne zbliżenie i ocieplenie stosunków zawsze będzie tymczasowe i fałszywe. Autorka inscenizacji Agnieszka Glińska nie przepada za najnowszą dramaturgią, ale biorąc na warsztat starsze sztuki, stara się wytropić w nich to, co zainteresuje dzisiejszego widza. Również i tym razem wytrzepała tekst F
Tytuł oryginalny
Na froncie płci
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 13