Wybaczcie proszę, mechaniczne dosyć zestawienie dwu reportaży, leżących dosłownie na dwu przeciwległych biegunach ludzkich doznań, przeżyć, ludzkiej godności. Redakcja reportaży w TV trafiła na dobrą ścieżką, coraz częściej w stałych, niedzielnych odcinkach spotkać się można z filmem zrobionym starannie, tematem nie banalnym, opracowanym przez dobrych fachowców. Oto Mirosław Azembski odwiedza w Szwajcarii polską emigrację, ludzi pochodzenia polskiego, nawet tych, którzy nigdy kraju nie widzieli, ale władają znakomicie językiem polskim i wstydu Polsce bynajmniej nie przyniosą. Jest owo odkrycie Polonii tym ciekawsze, że odbiegające od naszych tradycyjnych nieraz pojęć, nie jest to bowiem ani wychodźstwo zarobkowe w zwykłym tego słowa znaczeniu, ani tym bardziej emigracja polityczna, jest to najczęściej inteligencja techniczna, i to wysokiej klasy, znajdująca na całym świecie rozgłos i uznanie. Więc "Nasi nad Lemanem" - to godni spadkobiercy
Źródło:
Materiał nadesłany
TRYBUNA LUDU, Nr 128