Miało być światowe wydarzenie, a wyszła owocowa pulpa, po trzech godzinach smakowania przyprawiająca o mdłości i dojmujący zawrót głowy. Oto nieznane, jakiś czas temu odnalezione dzieło Gioacchina Rossiniego, wskrzeszone zostało na trzy wieczory przez wybitnego znawcę tej muzyki Alberto Zeddę, z udziałem gwiazdy specjalizującej się w rossiniowskich koloraturach Ewy Podleś i w scenografii modnego w świecie plastyki autora zabawnych plakatów Rafała Olbińskiego. Zedda i warszawska orkiestra zaimponowali klasą, precyzją i dyskrecją muzycznego akompaniamentu (tak, w operach Rossiniego jest to akompaniament!). Ewa Podleś czarowała, zadziwiała, zdumiewała mistrzostwem swego pięknego śpiewu i pikanterią gry aktorskiej, przeniesionej na warszawską scenę z kilku światowych inscenizacji "Podróży do Reims", w których odnosiła głośne w świecie miłośników opery sukcesy. Olbiński zawiódł w każdym scenograficznym detalu, reżyser Tomasz Kon
Tytuł oryginalny
Na dworcu w Kutnie
Źródło:
Materiał nadesłany
Wprost nr 16