T raf - nie traf, przypadek - nie przypadek, ale na bocznicę teatralną Krakowa trafić można od razu z dworca głównego PKP. Wystarczy minąć pocztę, gnieżdżącą się w zabytkowym pałacyku, opuścić się biegiem w niemniej zabytkowe przejście podziemne, by osiągnąwszy z powrotem utraconą wysokość znaleźć się tuż przed emaliowanym ogrodzeniem, na którym w ciemności z trudem wyczytać można: "Wejście do teatru". Kiedy zaś potykając się o wystające na podjeździe do budynku kocie łby, przyjdzie nam osiągnąć drzwi wejściowe, wiemy już, gdzie jesteśmy. Budynek przy placu św. Ducha, zbudowany 96 lat temu przez Jana Zawiejskiego, ten sam, o którego lokalizację toczyła się 22-letnia walka krakowian, znany jest w Polsce jako narodowa scena, nosząca imię romantycznego rewolucjonisty teatru - Juliusza Słowackiego. Pośpiech, w jakim Zawiejski zbudował teatr i dziejowe zaniedbania, wynikające także z historii polskiego Krakowa, który nie podobał s
Tytuł oryginalny
Na bocznicy
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 29