"Kazimierz i Karolina" w reż. Gábora Zsámbékiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Nazwać Ödöna von Horvátha (1901-38) realistą, to jakby powiedzieć: "Jestem pesymistą, mam ciężką depresję, nie wierzę w człowieka, uważam, że wszystko skończy się jak najgorzej". Osoby pragnące zachować resztki dobrego samopoczucia, powinny mówić raczej: "Horváth był cynikiem, nihilistą, katastrofistą, w jego diagnozach nie ma ani cienia prawdy". Faktycznie - wizje, jakie ten austriacki pisarz węgierskiego pochodzenia kreślił w swoich sztukach (m.in. "Opowieści Lasku Wiedeńskiego", "Nieznajoma z Sekwany" czy "Wiara, nadzieja, miłość" i "Don Juan wraca z wojny") i powieściach odbierają wszelką nadzieję i chęć do życia. Horváth opisywał swoją epokę ze spokojną, zimną i trzeźwą konsekwencją. Rzadko sięgał po sytuacje ekstremalne, koncentrował się na chwilach "przed". Wynajdywał w nich jednak takie mechanizmy (historyczne, polityczne, ekonomiczne, psychologiczne), które musiały doprowadzić do katastrofy. Choć nie dożył drugiej woj