Piszę to wieczorem. Jutro jeszcze jeden pogrzeb kogoś, kto zaznaczył swoje istnienie w naszym teatralnym życiu i przeniósł się nieoczekiwanie do innego wymiaru rzeczywistności. Ludzie teatru zbierają się na takich pogrzebach na Powązkach lub na innym cmentarzu. Widzimy ich twarze - najczęściej te z nich, na których czas wyrył swoje znamię. Nie wiem dlaczego, ale właśnie tam na cmentarzu twarze te nabierają szczególnej godności. Upodobniają się do rzeźb... zastanawiam się często dlaczego są inne w życiu codziennym w teatrze czy na jakimś bezsensownym zebraniu. Myślę, o tym co stanie się jutro... Dziś (może to zbyt często jak na moją wrażliwość) odprowadziliśmy trumnę Szczepana Baczyńskiego, człowieka skromnego i cichego, współpracownika Leona Schillera w okresie teatru w Lingen, prorektora PWST, pedagoga, aktora... Duża liczba osób. Przyglądałem się ludziom zebranym wokół grobu. Kilkunastu aktorów, a poza tym ludzie, ludzie, warszawia
Tytuł oryginalny
Myśli na Powązkach w styczniu
Źródło:
Materiał nadesłany
Ład Nr 10