Powroty bywają różne. Come back Conrada Drzewieckiego, po kilku latach nieobecności na scenie Teatru Wielkiego, okazał się sukcesem. Na premierze "Baletów" zobaczyliśmy artystę w potrójnej roli: choreografa, scenografa i autora kostiumów.
Wraz z zespołem baletowym poznańskiej sceny operowej Drzewiecki pokazał trzy bardzo odmienne obrazy taneczne - "Etiudę b-moll" do muzyki Karola Szymanowskiego, "Odwieczne pieśni" Mieczysława Karłowicza i "Cudownego mandaryna" Beli Bartoka. Publiczność zgotowała Conradowi długą, spontaniczną owację. Utwór Szymanowskiego miał swoją pierwszą realizację choreograficzną 10 lat temu. "Etiuda" zainspirowała Drzewieckiego swoim romantycznym liryzmem do stworzenia afabularnej, delikatnej w rysunku wizji choreograficznej, która przemawiała wyłącznie nastrojem. Szkoda tylko, że precyzja 12 tancerzy, tworzących symetryczny układ ruchowy, nie była najwyższej próby. "Odwieczne pieśni" zaprezentowane po raz pierwszy w Polskim Teatrze Tańca w roku 1975. U Drzewieckiego ich treść odwołuje się do biblijnego wyobrażenia Raju, Pierwszych Rodziców i Grzechu Pierworodnego. Kameralny, ograniczony do czworga tancerzy zespół, przekazuje w sposób bardzo sugestywny