Sporadyczność moich wypowiedzi słownych jest wprost proporcjonalna do ilości słów używanych w moich spektaklach. Zdaję sobie sprawę, iż relacja ta ma wspólny korzeń; sądzę, że nie tylko biograficzny, ale i rzeczowy, obiektywny. W trzecim zrobionym przez mnie w Scenie Plastycznej przedstawieniu ("Wieczerza", 1972) słowo znika. Dojrzewałem do milczenia, tak jak inni dochodzą do elokwencji. Mój sarkastyczny stosunek wobec słów mówionych lub pisanych obejmuje siłą rzeczy również ten tekst. Być może jestem najmniej kompetentny, aby mówić o swojej sztuce. To, co mam do powiedzenia o spektaklu, najlepiej wyraża tytuł. Resztę trzeba zobaczyć i przeżyć. Nie wystarczy zatem powiedzieć, że zwróciłem się ku milczeniu, gdyż przytłoczył mnie ponury i nieprawdziwy patos słów w czasach mego dzieciństwa oraz przeraził bełkot i równa tamtej nieprawdziwość słów w czasach następnych, choć niewątpliwie stanowią część tego,
Tytuł oryginalny
Myślę obrazami
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 6