Oczom nie wierzyłem, kiedy w trzech relacjach z mojego "Otella" wyczytałem, że Desdemona została pokazana w upokarzającej scenie mycia krocza. Jedna z recenzentek stwierdziła nawet, że to nie tylko postać, ale i wykonującą jej partie śpiewaczkę poddałem owemu upokorzeniu. - pisze na swoim blogu Marek Weiss, reżyser i dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.
Widziałem w teatrach dramatycznych różne drastyczne sceny, a i w operach, szczególnie niemieckich, reżyserzy posługują się skandalem obyczajowym, by podkreślić jakąś bulwersującą sytuację, lub wyrazić swoje emocje w danej scenie dosadniej, niż to kompozytorowi w zamierzchłych czasach się śniło. Często stosuje się skandalizujące zagrania bez wyraźnego powodu artystycznego. Chodzi wtedy tylko o epatowanie publiczności i zwrócenie na siebie uwagi. Kilka lat temu mój czeski kolega reżyserując w Warszawie "Salome" wyznał mi, że chciałby zrobić taki piękny spektakl, jaki oglądał na tej scenie dekadę wcześniej, że podziwia moją realizację w scenografii Andrzeja Majewskiego i zazdrości nam eleganckiej precyzji jaką odznaczało się to przedstawienie. "To dlaczego w swoim stosujesz takie idiotyczne efekty, jak sikanie żołnierza do cysterny, w której uwięziony jest święty Jan?" - zapytałem naiwnie. "Dlatego - odpowiedział - że tak się teraz r