"Wiśniowy sad" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Michał Mizera w Teatrze.
Frapujący pomysł na Czechowa przedstawił Tomasz Konina w pierwszym sezonie swojej dyrekcji w Opolu. Jego "Wiśniowy sad", jego i scenografa Macieja Chojnackiego, opiera się przede wszystkim na intrygująco zaaranżowanej przestrzeni scenicznej. Przestrzeni, która mogłaby starczyć za całą interpretację dramatu. Współczesną, dotyczącą ludzi żyjących tu i teraz (jak najbardziej dosłownie), gorzką, miejscami bolesną, nierzadko śmieszną, nierzadko żałosną. Nie ma bowiem dworku Raniewskiej, nie ma samowara, nie ma gitary i najpewniej nie ma już wiśniowego sadu. Jest za to ordynarny piętrowy dom, rzypominający betonowy, nieotynkowany, kanciasty moloch, wielokrotnie rozbudowany bez ładu i składu, bez gustu i miary. Z wielką budowlaną lampą przymocowaną do ściany, mającą oświetlać podwórko. Z żółtym rurociągiem i rozłożystym słupem wysokiego napięcia. Z oczkiem wodnym i z żółtą gęsią w roli ogrodowego krasnala. Byle jaka kuchnia z szafka